od_nowa

Alicja Prodeus

Aleksandra Podlejska: W jaki sposób jesteś związana z Placem Grunwaldzkim? I jak to się stało, że padło akurat na to miejsce?

Alicja Prodeus: Pracuję na Placu Grunwaldzkim, nigdy tutaj nie mieszkałam. Jestem mocno związana z tym miejscem od 2018 roku. W tym czasie razem z Maurycym, moim mężem, zostaliśmy właścicielami pawilonu usługowego przy Placu Grunwaldzkim 6, który nazwaliśmy Fandom. Od tego czasu jesteśmy częstymi gośćmi osiedla i nasze postrzeganie tego miejsca bardzo się zmieniło. A jak to się stało? Trochę zadecydował o tym przypadek, trochę nasza pasja do modernistycznej architektury. Splot wielu okoliczności. Teraz jesteśmy już mocno „osadzeni” w rzeczywistości Placu Grunwaldzkiego.

Jak to jest użytkować pawilon, który jest, można powiedzieć, dość znaczącym miejscem?

Na początku czuliśmy „ciężar gatunkowy” tematu i niepewność z tym związaną. Manhattan jest kultowym miejscem na mapie Wrocławia i wiele osób bacznie obserwuje, co tam robimy. Pomysł na budynek był taki, by przywrócić go do życia podczas pracy nad projektem rewitalizacji. Poszło to w kierunku „inkubatora” dla ciekawych, niszowych działalności. Zaoferowaliśmy przestrzeń dla różnych przedsięwzięć, które dopiero zaczynały swoją działalność – Spółdzielnia Socjalna Zakwas, Joga Kolektyw czy Pracownia Punkt Widzenia. W większości były to działalności około kulturalne, dzięki czemu w budynku wytworzył się pewien „artystyczny ferment”. Odbywały się tam również różne imprezy, jak Wrocławskie Święto Kwiatów, czytanie w ramach Europejskiej Nocy Literatury. Działała też strefa gastronomiczna – Craft na Manhattanie, która przyciągała sporą liczbę osób. Myślę, że wprowadzenie życia do tego budynku (i przed budynkiem) było zastrzykiem dobrej energii dla Manhattanu i okolic. Oczywiście nie brakowało w sąsiedztwie osób niezadowolonych i zaniepokojonych naszą działalnością. Trochę zburzyliśmy status quo tego miejsca.

W drugiej połowie 2020 roku, na skutek działania pandemii zdecydowaliśmy o zamknięciu budynku i rozpoczęciu przygotowań do remontu.

Widok na wysoki biały budynek z charakterystycznymi zaokrąglonymi oknami, tzw. Sedesowiec, na tle błękitnego lekko zachmurzonego nieba. Pod budynkiem duże drzewa i krzewy. Widoczny także fragment autobusu.
fot. Marta Sobala

Skoro jesteśmy już przy imprezach kulturalnych, to jak to jest z takimi działaniami i inicjatywami, również społecznymi na osiedlu Plac Grunwaldzki?

Mieszkam we Wrocławiu od 2004 roku, przyjechałam tutaj na studia. Studiowałam architekturę na Politechnice Wrocławskiej i siłą rzeczy moje życie studenckie toczyło się głównie przy moim wydziale. Na samym Placu Grunwaldzkim bywałam rzadko. Szczerze mówiąc, w tamtych czasach nie śledziłam tego co tutaj się działo. Skupiając się na okresie od 2018 roku, wydaje mi się, że mało odbywało/odbywa się tutaj imprez kulturalnych. Wiele działań było/jest skupionych głównie na studentach, a nie na szerszej społeczności. Natomiast widać zmiany. Pokazuje to działalność grupy Plac Grunwaldzki OD NOWA. Dodatkowo będąc ostatnio  w Pasażu Grunwaldzkim, zobaczyłam, że jest tam wystawa makiet projektów pani Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak. Niezwykle ciekawe zjawisko. Galeria handlowa, mocny akcent w przestrzeni osiedla, dostrzegła potrzebę wprowadzania dawki wiedzy na temat Manhattanu i architektury Wrocławia w ogólności. Dzięki temu, że jest to komercyjne miejsce, zainteresowanie architekturą i samym Manhattanem wychodzi poza „bańkę” miłośników i pasjonatów, trafia do szerszej społeczności. Super.

Może to właśnie pozwala budować tożsamość tego miejsca i jego mieszkańców?

Właśnie! Interesujące jest właśnie to, że Pasaż Grunwaldzki zauważył taką potrzebę. Zresztą to nie jedyna taka Ich inicjatywa. Wraz z Plac Grunwaldzki OD NOWA przygotowali więcej takich lokalnych wystaw.

Czy można powiedzieć, że takie inicjatywy idą w dobrym kierunku, a budowanie tożsamości społecznej na Placu Grunwaldzkim powoli się rodzi?

Dokładnie. Jest to proces, ale ten obrany kierunek jest jak najbardziej właściwy.

Jakie jeszcze działania powinny być twoim zdaniem prowadzone na osiedlu?

Ze względu na to, że nie mieszkam na Placu Grunwaldzkim, ciężko mi powiedzieć czego tutejsza społeczność może potrzebować najbardziej. Moja działalność skupia się głównie na Manhattanie, obserwując to miejsce, widzę, że nadal brakuje tutaj poczucia wspólnoty. Może to wynikać z dużego zróżnicowania mieszkańców, są tutaj zarówno starsze osoby, studenci jak i rodziny z dziećmi. Być może trudno im stworzyć sąsiedzką więź. My, jako właściciele, opiekunowie Fandomu na pewno zauważamy brak odpowiedzialności za tę wspólną przestrzeń, co przejawia się między innymi aktami wandalizmu. Dlatego działania grupy Plac Grunwaldzki OD NOWA są jak najbardziej potrzebne, społeczność osiedla zaczyna się integrować.

Brakuje też na Placu Grunwaldzkim z pewnością miejsc, takich jak skwery, czy inne zielone tereny, które mogłyby integrować mieszkańców, kiedy jest ładna pogoda.

Widok na wysoki biały budynek z charakterystycznymi zaokrąglonymi oknami, tzw. Sedesowiec, na tle błękitnego lekko zachmurzonego nieba.

Czy to znaczy, że na osiedlu brakuje zieleni?

Tak, zdecydowanie.

A masz jakieś pomysły, w jaki sposób można to zmienić?

Zauważyłam, że potencjał Odry jest cały czas niewykorzystany. Odra Centrum po drugiej stronie rzeki podejmuje ten temat i rzeczywiście zaczyna się tworzyć to życie „wokół Odry”, ale nadal wiele jeszcze można zrobić. Patrzę na to przede wszystkim z punktu użytkownika rzeki, ponieważ od zeszłego roku mamy łódkę i widzimy braki w infrastrukturze. Brzeg Odry po stronie Placu Grunwaldzkiego nie ma żadnego publicznego pomostu, do którego można by zacumować łódkę, nie wspominając o marinie. Proszę sobie wyobrazić, jak cudownie by było, gdyby Plac Grunwaldzki był dostępny z poziomu rzeki. Rzeka daje zupełnie inną perspektywę na miasto.

Czy są na osiedlu miejsca, oprócz zieleni, których brakuje?

Dla mnie, jako osoby pracującej na Grunwaldzie brakuje szerszej oferty gastronomicznej. Mam swoje ukochane miejsca, jak na przykład W kontakcie, ale tak poza tym większość miejsc nie zapada w pamięć. Oferta jest skoncentrowana głównie na studentach.

Na pewno brakuje centrotwórczych ośrodków. Fandom ma być takim miejscem, ale jeszcze trochę czasu minie, zanim uda nam się ten koncept zrealizować. Z pewnością Odra Centrum ma potencjał być lokalnym ośrodkiem kulturalnym. Z podziwem patrzę jak ich zespół konsekwentnie, na płaszczyźnie ideowej, proekologicznej tworzy to miejsce.

Czyli, tak jak już wspomniałyśmy, wszystko nabiera dopiero rozpędu.

Tak, ta świadomość społeczna w mieszkańcach, ludziach prowadzących tutaj biznesy, pracujących na Placu Grunwaldzkim dopiero się rodzi i nabiera rozpędu. Pandemia wyhamowała cały proces, teraz trochę „odrabiamy” straty.

A jakie są przestrzenie Placu Grunwaldzkiego, na które patrzysz z czułością i które są takimi ulubionymi dla Ciebie miejscami na osiedlu?

Na pewno zajmując się Fandomem już prawie cztery lata mam związek emocjonalny z tym budynkiem. Doglądam go jak swojego domu i każdy akt wandalizmu boli mnie i smuci. Wszystko, co dzieje się w obrębie Manhattanu w jakiś sposób mnie dotyczy, choć nie mieszkam tam na stałe. To jest właśnie moja ukochana przestrzeń.

Bardzo lubię też kampus Politechniki Wrocławskiej. Czuć tam stymulujący, akademicki ferment. W czasie pandemii z wielką przyjemnością spacerowałam po opustoszałych przestrzeniach Politechniki Wrocławskiej, bardzo ciekawe doświadczenie.

Widok na wysoki biały budynek z charakterystycznymi zaokrąglonymi oknami, tzw. Sedesowiec, na tle błękitnego lekko zachmurzonego nieba. Pod nim, nieodremontowany jeszcze, budynek znany jako Fandom oraz spore krzewy i drzewa.
fot. Marta Sobala

A czy możesz powiedzieć coś o tym jak się zmieniał i jak zmienia się nadal Plac Grunwaldzki?

Z czasów studiów największą odczuwalną zmianą było powstanie Pasażu Grunwaldzkiego, co w zasadzie na mnie osobiście jakoś mocno wtedy nie wpłynęło. Natomiast patrząc na kilka ostatnich lat, na pewno dużą zmianę wprowadziło powstanie biurowców przy ul. Szczytnickiej oraz nowe budynki mieszkaniowe przy ul. Polaka. Nowi ludzie zaczęli napływać na Plac Grunwaldzki. Jednak największą zmianą, jaka dokonała się na Placu Grunwaldzkim, była zdecydowanie rewitalizacja wież Manhattanu.  Myślę, że to zmieniło postrzeganie tego miejsca i zaczęło pewną falę „mody” na Manhattan.

No właśnie, czy można w takim razie powiedzieć, że w zasadzie od tego momentu ludzie zaczęli w ogóle dostrzegać Grunwald i uważać go za wartościowe miejsce?

W takiej szerokiej świadomości wydaje mi się, że tak. Pamiętam, że kiedy byłam jeszcze na studiach część wykładowców i wykładowczyń nie do końca doceniała architekturę i wagę tego miejsca. Jeden z wykładowców nawet zwiastował koniec wież Manhattanu, mówiąc, że technologia, w której powstały nie pozwala na pozostawienie ich „przy życiu”. Na szczęście się mylił. Myślę, że właśnie remont Manhattanu odczarował to miejsce, sprawił, że ludzie poczuli się w jakiś sposób dumni z tego miejsca. Sama jakość rewitalizacji nie jest jednoznaczna, wiele ciekawych detali budynków zatraciło się w czasie remontu, ale też wiem jak trudny, złożony i kosztowny jest proces rewitalizacji architektury powstałej w czasach powojennych. Na pewno efekt rewitalizacji w skali miasta jest bardzo pozytywny.

Kiedyś, w Fandomie funkcjonowała kawiarnia „Zorza”. Wielu turystów odwiedzających naszą kawiarnię, przyjeżdżało do Wrocławia specjalnie po to, by zobaczyć kompleks Manhattanu i pstryknąć kilka zdjęć.

Będzie jeszcze lepiej, ale najpierw musi być trochę gorzej. Remont esplanady to duże wyzwanie dla Manhattanu, dla  Wrocławia. Bacznie obserwuję i trzymam kciuki za ten remont.


Niniejszy wywiad został przeprowadzony w ramach projektu „Plac Grunwaldzki OD NOWA – pracownia edukacji kulturowej”, który Fundacja Ładne Historie zrealizowała dzięki dofinansowaniu z Gminy Wrocław.

Projekt „Centrum Aktywności Lokalnej Plac Grunwaldzki OD NOWA” jest współfinansowany ze środków Gminy Wrocław.

Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Polityka prywatności.
Plac Grunwaldzki OD NOWA