od_nowa

Wszystko na wierzchu

Albert Miściorak

Mówi się, że targowiska tworzyły (i tworzą) mocne sieci wspólnoty. Niby oczywiste: codzienne kontakty sprzedawców z mieszkańcami siłą rzeczy powinny zbudować jakieś relacje oparte na zażyłości. Za tą oczywistością kryje się jednak coś więcej.  

Stoję w miejscu, gdzie do 2006 roku działał najstarszy plac targowy we Wrocławiu, znany jako „Grunwaldzki”. Teraz jest tu biurowiec Nobilis Business House. Wchodzę na zacieniony dziedziniec. Pośrodku z prostokątnego cokołu wyrastają dwie małe brzozy – są to, jak czytam w internetowym prospekcie inwestora, jedne z „zielonych rozwiązań”, które „poprawiają komfort pracy i czynią przestrzeń przyjazną środowisku”. Podnoszę głowę – powyżej przeszklone okna, które „zapewniają optymalny dostęp światła dziennego, nadają szlachetności i elegancji”.

Jest samo południe, środek tygodnia, wokół króluje szlachetna i elegancka cisza. Przez szyby okien nikogo nie widać. Myślę o zdjęciach targowiska z różnych dekad, które znalazłem w internecie. Są antytezą obecnego tu biuro-zieleńca: posklecane sznurem blaszaki, spalone słońcem drewniane budy, furmanki, konie, pomidory, czosnek, pocięte, czerwono-różowe świńskie racice na stołach ustawionych przed żukiem, i  ludzie – sprytni straganiarze i straganiarki, łachmaniarze, rzeźnicy i klienci kluczący w targowym labiryncie.  

Oto nowoczesność, która położyła kres kulturze tradycyjnej: „szlachetne” wyparło „plebejskie”, „elegancja” kicz, prostokątność falistość, a elegancka cisza zastąpiła bazarową wrzawę.

Pusty dziedziniec pokryty kostką brukową. Pośrodku nieduże drzewka posadzone na wydzielonej przestrzeni.
Fot. 1. Cisza i dwie brzozy na dziedzińcu „Nobilis Business House” (Albert Miściorak)

Przestrzeń nasycona wartościami

Mówi się, że targowiska tworzyły (i tworzą) mocne sieci wspólnoty. Niby oczywiste: codzienne kontakty sprzedawców z mieszkańcami siłą rzeczy powinny zbudować jakieś relacje oparte na zażyłości. Za tą oczywistością kryje się jednak coś więcej.  

Na targowisku wydajemy pieniądze, nabywamy towary, wymieniamy się też informacjami. Od sąsiada czy sąsiadki możemy usłyszeć, że ten sprzedawca ma dobre truskawki, a tamten spartaczone klapki. Opinię tę możemy przekazać dalej, a kolejna osoba kolejnej, i tak rekomendacja o towarze i sprzedawcach rozprzestrzenia się dalej w osiedle. Mówi się, że dawne targowiska pełniły rolę dzisiejszego internetu. I słusznie.

W przeciwieństwie jednak do internetu targowisko tworzą konkretne osoby, które mają własne biografie, przekonania czy emocje. Kupno czy sprzedaż dobrego towaru może im dawać poczucie potrzebności, sprawczości, zaś pomiędzy nimi a klientami budują się nici zaufania czy sympatii („moja” sprzedawczyni z placu dworcu Świebodzkim już z daleka wyłapuje mnie wzrokiem i kiwa na powitanie ręką). Tak było też na Placu Grunwaldzkim, na którym pracowali rodzice, kuzyni, córki i synowie sąsiadów i sąsiadek, a panie emerytki z okolicznych działek, które spotykaliśmy na ulicy, mogły sobie dorobić, sprzedając czosnek i marchewkę.

Starsza kobieta trzyma oburącz duży plecak turystyczny. Przed nią inne rzeczy na sprzedaż.
Fot.2. Kupno czy sprzedaż dobrego towaru może dawać poczucie potrzebności, sprawczości, zaś pomiędzy sprzedawcą a klientami budują się nici zaufania czy sympatii (Albert Miściorak)

Kontakty na targowisku to więc coś zupełnie innego niż np. wystawienie opinii na Allegro. Nasycenie żywymi i bezpośrednimi kontaktami sprawia, że osiedlowa fizyczna przestrzeń staje się miejscem symbolicznie znaczącym. I choć prosi się dopowiedzieć, że nie wszystko wygląda tak pięknie, że nie dla wszystkich zażyłość lepsza jest od swobodnej anonimowości, to jednak fakt, że wartości fundują sens istnienia targowiska, jest nie do przecenienia.

Wszystko na wierzchu 

Nie chcę idealizować grunwaldzkiego targowiska. Pamiętajmy: blaszaki, pocięte kawałki mięsa, bielizna damsko-męska, męcząca zażyłość. A jednak być może właśnie to, że wszystko było tam na wierzchu, że targowisko prezentowało to, co „jest”, nie zaś to, co „powinno być”, było jego atutem?  W tym sensie, że „nie udawało”, nie kryło tego, nie aspirowało do niczego.

Sprzedawcami i klientami dużych galerii handlowych w wielkich miastach są głównie ich mieszkańcy/ki. Na grunwaldzkie targowisko natomiast ściągali lokalni producenci z pobliskich aglomeracyjnych wiosek i miasteczek, łowcy i zbieracze wszelkich przedmiotów z odzysku, śmieci, które na nowo stawały się wartościowymi przedmiotami. Jeśli wziąć pod uwagę, że w Polsce w wielkich i dużych miastach żyje ok. 30 % populacji  (reszta mieszka w małych i średnich miasteczkach oraz we wsiach), to  przekrój społeczny dużo bardziej odpowiadał tam rzeczywistości niż w galerii. Jeśli więc chcielibyśmy ujrzeć prawdziwą twarz społeczeństwa, to na grunwaldzkim  targowisku.

Za specyficznymi użytkownikami idzie szczególny asortyment. W miejskich galeriach asortyment jest produktem rynku globalnego. Te same produkty kupimy w Zarze czy TK-maxie we Frankfurcie, Madrycie, co i we Wrocławiu. Asortyment targowiska natomiast jest wytwarzany i odnajdywany lokalnie, przez co stanowi produkt wyjątkowy. Tę lokalność można rozumieć szerzej, geopolitycznie – znaleziony radziecki plastik w kolorze cynobrowym (Olga Drenda, „Duchologia polska”) czy gra w łapanie jajek z wilkiem i zającem w elektronice IM-02 świadczą o naszych powinowactwach ze wschodnią częścią Europy. Ale wyjątkowe mogą być także produkty z dalszej części świata, które dawno temu wyszły z użytku i teraz są w piątym czy siódmym obiegu. I co najważniejsze: są na każdą kieszeń.

Na stole porcelanowe filiżanki z Wałbrzycha oraz plastykowy talerzyk z Taiwanu. Zdjęcie zrobione z góry, w lewym dolnym rogu widoczna stopa fotografa.
Fot. 3. Asortyment targowiska natomiast jest wytwarzany i odnajdywany lokalnie, przez co stanowi produkt wyjątkowy. Porcelanowe filiżanki z Wałbrzycha oraz plastykowy talerzyk z Taiwanu. Całość kosztowała 10 zł (Albert Miściorak)

Na koniec

Wróćmy na koniec do targowiska jako sieci wspólnoty. Budowanie sieci jest procesem, i to procesem długim, generacyjnym, pokoleniowym. Targowisko na Grunwaldzkim miało swój początek w szaberplacu, który powstał zaraz po wojnie. Następnie ewoluowało w tradycyjne targowisko, które dotrwało do wieku XXI.

Trwanie w tym samym miejscu było wystarczająco długie, aby targowisko zdążyło się zadomowić w świadomości mieszkańców/ek – także innych części Wrocławia. Te same twarze, ten sam (lepszy bądź gorszy) asortyment, te same (przyjazne) rozmowy, przewidywalne ruchy, dawały im poczucie ciągłości i bezpieczeństwa. Dlatego łatwo zrozumieć (i poczuć) opinię jednego z mieszkańców placu Grunwaldzkiego, że „jego likwidacja (tj. targowiska – AM) wiązała się z dużą żałobą wśród mieszkańców”.

Nie chodzi o to, aby przywracać czasy „przedgaleryjne”, lecz, żeby czynić dzisiaj z nich dobre sąsiedztwo. Kształt obecnych niemieckich czy austriackich flohmarktów i ulicznych targowisk, które współegzystują w jednym mieście z galeriami handlowymi, pokazuje, czym może być mądra modernizacja, to jest taka, która zachowuje ducha przeszłości, a zarazem godzi go z potrzebami teraźniejszości. Jeśli więc na Grunwaldzie pojawi się znów jakaś forma handlu pod otwartym niebem, chrońmy go, pamiętając, co utraciliśmy.


Niniejszy artykuł powstał w ramach dofinansowanego przez Urząd Miasta Wrocławia projektu „Plac Grunwaldzki OD NOWA - mapowanie najbliższego otoczenia”.

Logotyp Gminy Wrocław: biały napis "Wrocław" na czarnym tle, obok czarny napis "miasto spotkań" na białym tle



Все зверху

Альберт Міщчорак

Кажуть, що ринки створювали (і створюють) сильну мережу взаємодії спільноти. Начебто очевидно: щоденні контакти продавців з мешканцями обов'язково повинні будувати якісь стосунки засновані на товариській близькості. Однак за цією очевистістю ще щось криється.

Я стою на місці, де до 2006 року діяла найстаріша ринкова площа Вроцлава, відома як «Grunwaldzki». Зараз тут знаходиться офісна будівля Nobilis Business House. Заходжу в затінений двір. Посередині з прямокутного цоколя виростають дві берізки – як можу прочитати в інтернет-проспекті інвестора, це одне із «зелених рішень», які «покращують комфорт роботи та роблять простір екологічно чистим». Піднімаю голову – нагорі засклені вікна, які «забезпечують оптимальний доступ денного світла, надають благородства та елегантності».

Полудень, середина тижня, навколо панує благородна та елегантна тиша. За вікнами нікого не видно. Я думаю про фотографії ринку з різних десятиліть, які знайшов в Інтернеті. Вони є антитезою присутньої тут офісо-оранжереї: консервні банки, зчеплені мотузкою, дерев’яні будки, обпалені сонцем, вози, коні, помідори, часник, розрізані червоно-рожеві свині копита на столах, поставлених перед жуком (старий польський комерцыйний автомобыль), і люди — кмітливі кіосники, лахмітники, м’ясники і покупці, що кружляють по ринковому лабіринті.

Це - сучасність, яка поклала хрест на традиційній культурі: «благородне» витіснило «плебейське», «елегантність» — кітч, прямокутність — хвилястість, а елегантна тиша — базарну метушню.

Pusty dziedziniec pokryty kostką brukową. Pośrodku nieduże drzewka posadzone na wydzielonej przestrzeni.
Світлина 1. - тиша і дві берізки на подвір’ї „Nobilis Business House” (Альберт Міщчорак)

Простір, насичений цінностями

Кажуть, що ринки створювали (і створюють) сильну мережу взаємодії спільноти. Начебто очевидно: щоденні контакти продавців з мешканцями обов'язково повинні будувати якісь стосунки засновані на товариській близькості. Однак за цією очевистістю ще щось криється.

На ринку ми витрачаємо гроші, купуємо товари та обмінюємося інформацією. Від сусіда можна почути, що в цього продавця хороша полуниця, а в іншого – спартачені капці. Ми можемо передати цю думку, а наступна людина - комусь іншому, і так рекомендація про товари і продавців поширюється далі по району. Кажуть, що старі ринки зіграли роль сучасного Інтернету. І це правда.

Однак, на відміну від Інтернету, ринок створюють конкретні люди, які мають власні біографії, переконання чи емоції. Купівля або продаж хороших товарів може викликати у них відчуття потреби, волі, між ними та покупцями зав’язується нитка довіри чи симпатії («моя» продавчиня зі Свебоцького вокзалу здалеку ловить мене й махає рукою на знак вітання) . Так було і на Площі Грунвальдській, де працювали батьки, двоюрідні сестри, доньки й сини сусідів і сусідок, а пенсіонерки з прилеглих ділянок, яких ми зустрічали на вулиці, могли підзаробити, продаючи часник і моркву.

Starsza kobieta trzyma oburącz duży plecak turystyczny. Przed nią inne rzeczy na sprzedaż.
Світлина 2 Купівля або продаж хороших товарів може викликати відчуття потреби, волі, а між продавцем і клієнтом виникають нитки довіри чи симпатії (Альберт Міщьчьорак)

Контакти на ринку – це щось зовсім інше, ніж, наприклад, публікація коментаря на Allegro. Насиченість живими і безпосередніми контактами робить фізичний простір району символічно значущим місцем. І хоча варто додати, що не все виглядає так красиво, що не всі вважають товаристськість кращою за вільну анонімність, то однак той факт, що цінності підтримують існування ринку, неможливо переоцінити.

Все зверху

Я не хочу ідеалізувати Грунвальдський ринок. Згадаймо: жерсть, м'ясні нарізки, чоловіча та жіноча білизна, стомлююча товаристськість. І все ж, можливо, саме те, що все було там, що ринок представляв те, що «є», а не те, що «повинно бути», і було його перевагою? У тому сенсі, що «не прикидалося», не приховувалось цього, ні до чого не уподібнювалось.

Продавцями та клієнтами великих торгових центрів у великих містах є переважно їх мешканці. З іншого боку, Грунвальдський ринок відвідували місцеві виробники з прилеглих агломераційних сіл і містечок, мисливці та збирачі всілякої вторинної сировини, сміття, яке знову стало цінністю. Якщо врахувати, що в Польщі близько 30% населення проживає у великих і дужу великих містах (решта – у малих і середніх містечках і селах), то там соціальна суміш набагато більше відповідала дійсності, ніж в торговому центрі. Тож якщо ми хочемо побачити справжнє обличчя суспільства, то на Грунвальдському ринку.

За конкретними користувачами стоїть конкретний асортимент. У міських ТЦ асортимент є продуктом світового ринку. Ми можемо купити ті самі товари у Zara чи TK-max у Франкфурті, Мадриді, як і у Вроцлаві. Асортимент ринку, з іншого боку, виробляється та знаходиться на місці, що робить його унікальним продуктом. Цю локальність можна розуміти ширше, геополітично – знайдений радянський пластик кольору цинобрового (Ольга Дренда, «Duchologia polska») чи гра в ловлю яєць із вовком і зайцем в електроніці ІМ-02 свідчать про нашу спорідненість зі східною частиною Європи. Але продукти з інших частин світу, які давно вийшли з ужитку і зараз перебувають у п’ятому чи сьомому тиражі, також можуть бути винятковими. І найголовніше: вони доступні.

Na stole porcelanowe filiżanki z Wałbrzycha oraz plastykowy talerzyk z Taiwanu. Zdjęcie zrobione z góry, w lewym dolnym rogu widoczna stopa fotografa.
Світлина. 3. Асортимент ринку, з іншого боку, виробляється та знаходиться на місці, що робить його унікальним продуктом. Порцелянові чашки з Валбжиха та пластикова тарілка з Тайваню. Все це коштувало 10 злотих (Альберт Міщчьорак)

На закінчення

На завершення, повернемося до ринку як мережі спільноти. Створення мережі — це процес, причому тривалий, який триває не одне покоління. Грюнвальдський ринок бере свій початок на площі Шаберплац, збудованій відразу після війни. Потім він перетворився на традиційний базар, який проіснував до 21 століття.

Перебування в одному місці було досить тривалим, щоб ринок закріпився у свідомості мешканців – також і в інших частинах Вроцлава. Ті самі обличчя, той самий (кращий чи гірший) асортимент, однакові (дружні) розмови, передбачувані рухи створювали їм відчуття спадкоємності та безпеки. Тому легко зрозуміти (і відчути) думку одного з мешканців площі Грунвальдської про те, що «її ліквідація (тобто ринку – А.М.) була пов’язана з великою жалобою серед мешканців».

Справа не в тому, щоб відновити «доторговоцентерні» часи, а в тому, щоб зробити їх хорошим сусідським простором сьогодні. Форма нинішніх німецьких чи австрійських ринків і вуличних ринків, які співіснують в одному місті з торговими центрами, показує, якою може бути мудра модернізація, тобто така, яка зберігає дух минулого і водночас примиряє його з потребами людей. сьогодення. Тож якщо на Грунвальді знову з’явиться якась форма торгівлі під відкритим небом, бережімо її, пам’ятаючи про те, що ми втратили.


Ця стаття була створена в рамках проекту "Plac Grunwaldzki OD NOWA - картографування найближчих околиць", який співфінансує місто Вроцлав.

Logotyp Gminy Wrocław: biały napis "Wrocław" na czarnym tle, obok czarny napis "miasto spotkań" na białym tle

Projekt „Centrum Aktywności Lokalnej Plac Grunwaldzki OD NOWA” jest współfinansowany ze środków Gminy Wrocław.

Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Polityka prywatności.
Plac Grunwaldzki OD NOWA