od_nowa

Wrocławski Manhattan: pustka, plac i przyszłość

Agata Gabiś

Miasto, które trzeba zacząć od zera - na placu, który nie jest placem i który musi pomieścić wiele funkcji, planów, oczekiwań i ambicji. Efekt? W ciągu kilkudziesięciu lat między mostami Grunwaldzkim a Szczytnickim powstała zróżnicowana architektonicznie mozaika, w której do dziś dominują wysokie, betonowe domy-rzeźby, zaprojektowane w latach 60. XX wieku przez Jadwigę Grabowską-Hawrylak.

Blokowisko - stare zdjęcie

Przedwojenna, szeroka Kaiserstrasse miała oddech, szpalery drzew wzdłuż torowisk tramwajowych oraz reprezentacyjną oprawę wysokich kamienic i neogotyckiego kościoła. Była kręgosłupem dzielnicy akademickiej, ważną osią komunikacyjną i łącznikiem między centrum a wschodnią częścią miasta. Była – do początku 1945 roku, kiedy to dowódcy Festung Breslau postanowili na jej miejscu stworzyć lotnisko, wykorzystując do tego pracę mieszkańców i przymusowych robotników. Z powierzchni ziemi zniknęła zabudowa, a jej miejsce zajęła absurdalna pustka (z prowizorycznego lotniska wystartowało jedynie kilka niewielkich samolotów). Jednak w mieście, do którego w drugiej połowie 1945 roku zaczęli przybywać Polacy, ogrom tej pustki nabrał niebagatelnego znaczenia: przestrzeń dawnej Kaiserstrasse, przemianowanej na plac Grunwaldzki, była jednym z niewielu miejsc niezasłanych gruzami i dlatego szybko wypełniła się życiem. Kiedy okazało się, że dotychczasowe targowisko działające przy pl. św. Macieja robi się za ciasne, zdecydowano o jego przeniesieniu między mosty: na gigantycznym szaberplacu można było wtedy sprzedać i kupić wszystko, spotkać znajomych lub szybko zniknąć w tłumie.

Potencjał urbanistyczny dawnego lotniska dostrzegli także politycy, którzy wraz z architektami zainicjowali pierwsze przymiarki do zagospodarowania ulicy-placu. Jednak na początku lat 50. w zrujnowanym Wrocławiu, gdzie odbudowa postępowała dość powoli, a pieniędzy starczało (lub nie) tylko na podstawowe inwestycje, spektakularne wizje nie miały szansy się ziścić. Ale socrealistyczną oprawę i tak projektowano z gestem – nad rzeką górowałby pałac kultury, przed którym rozciągałby się plac defilad, otoczony imponującymi gmachami wyższych uczelni. Tradycja miejsca, niezależnie od ustroju i polityki, została więc zachowana, czego widocznym znakiem są do dziś dwa budynki Politechniki Wrocławskiej o długich, rytmicznych elewacjach obłożonych piaskowcem. Po odwilży 1956 roku temat wielkiej i prawie pustej przestrzeni wrócił ze zdwojoną siłą: uczelnie potrzebowały nowych siedzib, studenci akademików, wrocławianie mieszkań, a władza chciała mieć nowoczesną i wielkomiejską wizytówkę. Ruch inwestycyjny zaczął się w pobliżu mostu Szczytnickiego, gdzie powstały świetnie wyposażone pawilony Wyższej Szkoły Rolniczej, natomiast teren w sąsiedztwie mostu Grunwaldzkiego był kilkukrotnie przeprojektowywany: nad rzeką zaplanowano nowy kampus Uniwersytetu Wrocławskiego, a długą działkę przy samym placu przeznaczono na eksperymentalne budownictwo mieszkaniowe. Pierwszy ruch wykonał w 1960 roku Tadeusz Brzoza, projektując tam dwa modułowe, długie bloki z gotowych prefabrykatów, ale jego pomysł jednak przepadł i trzy lata później tematem zajęła się Jadwiga Grabowska-Hawrylak.

Budowa bloku

W ciągu pięciu lat architektka wymyśliła kilka wersji zespołu mieszkaniowo-usługowego, składającego się z wysokich wieżowców, połączonych pawilonami handlowymi i platformą dla pieszych. Całość ewoluowała, zmieniały się wytyczne (małe mieszkania dla pracowników naukowych zastąpiono standardowym podziałem od M2 do M6), zmieniła się także forma budynków: dzięki nowemu prefabrykatowi zaokrągliły się kąty proste, a całość zrobiła się bardziej rzeźbiarska i dekoracyjna. Autorka zaplanowała także trawniki na dachach, zielone pnącza na elewacjach i beton w białym odcieniu, ale tego już było za wiele – budowa toczyła się wolno i z przestojami, wciąż pojawiały się problemy techniczne i rosły koszty. Na początku lat 70. sytuacja nie wyglądała zbyt optymistycznie, ale pomogła interwencja Edwarda Gierka, który widział projekt na wystawie w Paryżu i postanowił przyznać dodatkowe środki, żeby w końcu Wrocław (i Polska) miał swój kawałek wielkiego świata.

Bloki nad rzeką

Wszystko tu było niezwykłe: obłe formy jako protest przeciwko monotonii prostopadłościanów, beton skontrastowany z ceramicznymi okładzinami oraz okrągłe, trochę kosmiczne osłony okien pawilonów i nadbudówek na dachach, mieszczących przestrzenie socjalne. Najważniejsze miało być sprawne i wygodne działanie całości, stąd właśnie pomysł na miejsca spotkań (choć w części rekompensujące niewielkie metraże mieszkań), na rozdzielenie ruchu pieszego i samochodowego (auta mkną szeroką ulicą, a my spokojnie spacerujemy po platformie), na dostęp do wszelkiego rodzaju usług i placówek handlowych (w tym także repasacji pończoch czy kawiarni z tarasem widokowym). Sześć 16-kondygnacyjnych budynków stanęło na styku ruchliwej arterii i kwartałów XIX-wiecznej zabudowy, wpisując się wielkomiejską skalę Wrocławia, wyznaczaną przez wieże kościołów i międzywojenne gmachy Hansa Poelziga czy Maksa Berga. Projekt Grabowskiej-Hawrylak, która w 1973 roku otrzymała Honorową Nagrodę Stowarzyszenia Architektów Polskich (jako pierwsza kobieta), od początku budził kontrowersje i skrajne emocje, ale błyskawicznie stał się jednym z symboli miasta, a także chętnie wybieranym planem filmowym. W kolejnych latach cały plac zyskał następne dominanty, kompozycję urbanistyczną domknęły od wschodu akademiki Kredka i Ołówek, nawiązujące przestrzennie do grupy wieżowców przy moście Grunwaldzkim.

Beton jednak nie starzeje się zbyt dobrze (szczególnie, jeśli nie jest starannie wykonany), aluminiowe profile witryn trzeba czasem wytrzeć, a repasacja pończoch zaczyna tracić na znaczeniu – po 20 latach do zakończenia budowy wrocławski Manhattan wszedł w okres transformacji w formie nieco przykurzonej. Ale nadal miał swoją energię, podobnie jak okolica, zdominowana przez wesołe miasteczko, cyrkowy namiot Goliat i duże targowisko, po swojemu kontynuujące handlową tradycję szaberplacu. W sklepach wzdłuż platformy dla pieszych można było nabyć kryształy i dobrą herbatę, a w piątkowe popołudnia między wieżowcami spotykały się malownicze grupy punkowych licealistów. Lata 90. obiecywały dużo, jednak dla zespołu wysokich budynków stały się początkiem zapaści: stan techniczny był coraz gorszy (podobnie jak opinie o powojennej architekturze), a na dodatek po sąsiedzku otwarto duże centrum handlowe, z którym nie wytrzymały konkurencji sklepy działające na (coraz bardziej popękanej) platformie.

Dopiero druga dekada XXI wieku przyniosła falę zainteresowania i kilka koncepcji remontu, a przede wszystkim przyczyniła się do rozpropagowania twórczości Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak oraz całego pokolenia architektów, którzy budowali i odbudowywali powojenny Wrocław. Proces trwa nadal, wieżowce przeszły (nieco pobieżny) lifting, platforma czeka na modernizację, otwierają się kolejne lokale handlowe, a strumień ludzi codziennie przepływa wzdłuż ulicy i sklepów. Wrocławski Manhattan trwa, działa i niezmiennie emanuje urokiem nowego otwarcia - odkrywają go dla siebie kolejne pokolenia, zafascynowane rozmachem oraz niespotykaną, ekspresyjną formą, która powstała na styku pustki i przyszłości.



Вроцлавський Манхеттен: порожнеча, площа та майбутнє

Агата Габіщ

Місто, яке потрібно починати з нуля – на площі, яка не є площею і яка має вмістити багато функцій, планів, очікувань та амбіцій. Ефект? Протягом кількох десятків років між Грунвальським і Щитницьким мостами створювалася різноманітна в архітектурному плані мозаїка, серед якої переважали високі бетонні будинки-скульптури, спроектовані в 1960-х роках Ядвігою Грабовською-Гавриляк.

Blokowisko - stare zdjęcie

Довоєнна широка Кайзерштрассе мала можливість дихати - ряди дерев уздовж трамвайних колій і репрезентативне отоення з високих кам’яниць і неоготичної церкви. Вона була опорою академічного району, важливою комунікаційною віссю та сполучною ланкою між центром та східною частиною міста. Вона була там до початку 1945 року, коли командири Фестунг Бреслау вирішили створити на його місці аеропорт, використовуючи працю мирних жителів і примусових робітників. Будинки зникли з лиця землі, а їх місце зайняла абсурдна порожнеча (з імпровізованого аеропорту злетіли лише кілька невеликих літаків). Однак у місті, куди поляки почали прибувати в другій половині 1945 року, грандіозність цієї порожнечі набула великого значення: простір колишньої Кайзерштрассе, перейменованої на Грунвальдську площу, був одним із небагатьох місць, не вкритих уламками, завдяки чому швидко наповнився життям. Коли виявилося, що попередній ринок, який діяв на пл. św. Macieja стає замалим, його вирішили перенести між мостами: на гігантській площі Шаберплац можна було продати і купити будь-що, зустрітися з друзями або швидко зникнути в натовпі.

Містобудівний потенціал колишнього аеропорту помітили й політики, які разом з архітекторами ініціювали перші спроби забудови вулиці-площі. Однак на початку 1950-х років у зруйнованому Вроцлаві, де відбудова просувалася досить повільно, а грошей вистачало (або не вистачало) тільки на елементарні інвестиції, вражаючі візії не мали шансів здійснитися. Втім, соцреалістичну оправу все одно проєктували з розмахом – над річкою височів би палац культури, навпроти якого була би парадна площа, оточена величиними корпусами університетів. Традиція місця, незалежно від устрою та політики, збереглася, що видно донині у двох корпусах Вроцлавського технологічного університету (Вроцлавської політехніки) з довгими, ритмічними фасадами, облицьованими пісковиком. Після відлиги 1956 року тема великого та майже порожнього простору повернулася з подвоєною силою: університети потребували нових місць, студенти — гуртожитків, мешканці Вроцлава — квартир, влада — вітрину сучасного та великого міста. Інвестиційний рух розпочався біля Щитницького мосту, де були побудовані добре обладнані павільйони Університету сільського господарства, а територія в районі Грюнвальдського мосту кілька разів переплановувалася: новий кампус Вроцлавського університету планувалося побудувати на березі ріки, а на самій площі було виділено протяжну ділянку під експериментальне житлове будівництво. Перший крок зробив у 1960 році Тадеуш Бжоза, який спроектував два модульні довгі блоки з готових збірних елементів, але його ідея була відкинута, тоді за цю тему через три роки взялася Ядвіга Грабовська-Гавриляк.

Budowa bloku

За п'ять років архітекторка придумала кілька варіантів житлово-торгового комплексу, що складається з високих хмарочосів, з'єднаних між собою торговими павільйонами і пішохідною платформою. Все розвивалося, керівні принципи змінювалися (невеликі квартири для дослідників були замінені стандартним поділом від М2 до М6), форма будівель також змінювалася: завдяки новим технологіям префабрикації, прямі кути заокруглено, а вигляд став більш скульптурним і декоративним. Також авторка запланувала трав’яні покриви на дахах, зелені виноградні лози на фасадах і бетон білого відтінку, але це було вже занадто – будівництво йшло повільно і з простоями, все одно з’являлися технічні проблеми і збільшувалися витрати. На початку 1970-х років ситуація не виглядала надто оптимістичною, але втручання Едварда Герека, який побачив проект на виставці в Парижі, допомогло і вирішило надати додаткові кошти, щоб Вроцлав (і Польща) нарешті отримав свій свій шматочок великого світу.

Bloki nad rzeką

Тут було все незвичайне: овальні форми як протест проти одноманітності кубоїдів, бетон у контрасті з керамічним облицюванням і круглі, злегка космічні заслони вікон павільйонів і надбудов на дахах соціальних приміщень. Найважливішим було забезпечити ефективне та комфортне функціонування об’єкту в цілому, звідси і виникла ідея для місць зустрічей (принаймні частково компенсуючи невеликі розміри квартир), розділення пішохідного та автомобільного руху (авто мчать по широкій вулиці, а ми спокійно ходимо по платформі), для доступу до всіх видів послуг і торгових точок (включаючи пункт направи панчох та кафе з оглядовою терасою). Шість 16-поверхових будинків стояли на стику жвавої магістралі та кварталів забудови ХІХ століття, вписуючись у великоміський характер Вроцлава, визначений церковними вежами та міжвоєнними будівлями Ганса Польцига та Макса Берга. Проект Грабовської-Гавриляк, яка у 1973 році отримала Почесну нагороду Асоціації польських архітекторів (як перша жінка), від початку викликав суперечки та бурхливі емоції, але швидко став одним із символів міста, а також як часто обираний знімальний майданчик. У наступні роки вся площа набула подальших домінант, урбаністична композиція була закрита зі сходу гуртожитками Кредка та Олувек, просторово пов’язуючи з групою багатоповерхівок на Грюнвальдському мосту.

Однак бетон негарно старіє (особливо якщо він не акуратно виготовлений), алюмінієві профілі вітрин іноді потрібно протирати, а ремонт панчох починає втрачати свою актуальність - після 20 років від завершення будівництва, вроцлавський Мангеттен вступив у період трансформації в трохи запорошеній формі. Але він усе ще мав свою енергію, як і околиці, де домінували парк розваг, цирк-шапіто «Голіаф» і великий ринок, що по-своєму продовжував традицію Шаберплацу. У крамницях уздовж пішохідної платформи продавали кришталь і хороший чай, а в п’ятницю вдень між багатоповерхівками збиралися мальовничі групи панків-старшокласників. 1990-ті обіцяли багато, але для комплексу багатоповерхівок це був початок колапсу: технічний стан ставав дедалі гіршим (як і думки про післявоєнну архітектуру), до того ж великий торговий центр був відкритий поруч, з яким магазини, що працюють на (все більш потрісканій) платформі, не мали змоги конкурувати.

Лише друге десятиліття 21-го століття принесло хвилю зацікавленості та кілька концепцій реновації, і, перш за все, сприяло популяризації творчості Ядвіги Грабовської-Гавриляк та цілого покоління архітекторів, які будували та відбудовували післявоєнний Вроцлав. Процес триває, хмарочоси зазнали (трохи поверхневого) ліфтингу, платформа чекає на модернізацію, відкривається все більше торгових приміщень, а по вулицях і магазинах щодня тече потік людей. Вроцлавський Манхеттен триває, діє і незмінно випромінює чарівність нового відкриття – наступні покоління відкривають його для себе, зачаровані масштабом і безпрецедентною експресивною формою, яка була створена на стику порожнечі та майбутнього.

Projekt „Centrum Aktywności Lokalnej Plac Grunwaldzki OD NOWA” jest współfinansowany ze środków Gminy Wrocław.

Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Polityka prywatności.
Plac Grunwaldzki OD NOWA